Czy prawda zobowiązując – wyzwala czy zniewala?

Rozmowa Jacka Cydzika CSsR i Tadeusza Stycznia SDS

Domyślam się, że dodatek ten precyzuje pytanie, zaostrzając je, ukazując wyraźniej powód jego stawiania: przeciwstawia wolność, czyli zależność od samego siebie, – przynajmniej na pierwszy rzut oka, -powinności, wskazując, że jej źródłem nie jest nic innego, lecz ona właśnie: prawda, jej :normatywna moc”. Powinność – to mocne słowo. Czy daje ona więc jakiekolwiek jeszcze szanse wolności człowieka, czy jej ostatecznie nie pogrąża? Czy bowiem jestem jeszcze wolny, jeśli cokolwiek powinienem? Czy wówczas zależę jeszcze od siebie, skoro zależę od prawdy? I czy jestem jeszcze sobą?

T. S.: Dziękuję Ojcu za to „utrudnienie”. Tak, powinność – to mocne i „groźne” słowo. Na sesji chodziło nam dokładnie najpierw o to „utrudnienie”, czyli o możliwie precyzyjne sformułowanie najpierw samego pytania: Czy – i jak – prawda zobowiązuje? – przed podjęciem próby jego rozstrzygnięcia. Dlatego staraliśmy się postawić je w takim właśnie kontekście, który odsłania niejako do końca – tę wydobytą tak znakomicie przez Ojca – trudność wraz ze wszystkimi płynącymi z niej wyzwaniami. Istotnie. Wszak jeśli prawda jako prawda zobowiązuje, to znaczy, że rodzi ona wobec wolności imperatyw respektowania jej z racji bycia po prostu prawdą, czyli dla niej samej, dla jej własnej nieredukowalnej do niczego innego wartości, rzec można: kategorycznie , czyli wyłącznie w oparciu – jak pisze Autor Osoby i czynu – o właściwą jej jako prawdzie „normatywną moc”.

J. C.: Na pytanie więc tak skrótowo postawione: Czy prawda zobowiązuje? – paść może i musi paść tylko odpowiedź: Tak.

T. S.: Nie ma na to rady. Prawda zobowiązuje. I koniec.

J. C.: Ale czy w takim razie zostawia ona jeszcze – tu wraca wciąż na nowo ta sama trudność, pewnie nie tylko mija – jakąkolwiek szansę dla wolności człowieka, rozumianej jako jego samozależność, skoro człowiek jako podmiot dokonując wyboru prawdy, oddaje przez to sam moc swej wolności – i samego siebie jakby na służbę normatywnej mocy prawdy? Czy przez to więc nie niewoli samego siebie? Czy nie staje się wręcz jej niewolnikiem?

T. S.: Właśnie. To w tym miejscu również – zauważmy to! – stają się poniekąd zrozumiałe postmodernistów „kłopot z prawdą”, a także poniekąd usprawiedliwione ich obawy i ostrzeżenia przed próbami fundamentalistów, czy „prawdziwków” – jak ironicznie mówią niektórzy, narzucania drugim prawdy siłą, ostrzeżenia, które niekiedy przyjmują karykaturalną postać „nowomowy”:terror prawdy czy wręcz terroryzm prawdy.
Ale właśnie dlatego sedno naszego pytania i cały ciężar wskazania właściwej na nie odpowiedzi leży w przesunięciu uwagi poznawczej pytającego z pytania: Czy prawda zobowiązuje, na pytanie : Jak prawda zobowiązuje, czyli na próbie ujawnienia tego, w jaki sposób prawda zobowiązuje. Proponujemy uzupełnić, nie usunąć, „pytanie rozstrzygnięcia” – wedle terminologii Kazimierza Ajdukiewicza – „pytaniem dopełnienia”.
Trzeba tu zwrócić baczną uwagę przede wszystkim na to:
Czy mianowicie(1) sposób, w jaki prawda w ogóle „ima się” człowieka i wiąże jego wolność, może dosięgnąć jego wnętrza jako podmiotu wolnego wyboru inaczej jak tylko poprzez ujęcie jej własnym aktem poznania tegoż podmiotu oraz czy (2) sposób, w jaki człowiek sam przecież stwierdzając cokolwiek jako prawdę swym własnym aktem poznania – nie na tym właśnie polega, iż to on sam ją poznając, eo ipso sam siebie nią wiąże do jej uznania za prawdę – sam jej własnym aktem poznania przytakując, sam jej przyświadczając i sam przez to niejako oddając do dyspozycji prawdy moc swej wolności? Czy zatem – oto sedno zagadnienia! – ten właśnie sposób wiązania wolności człowieka prawdą, i zarazem wiązania się człowieka poznaną przez niego prawdą, musi oznaczać, i oznacza de facto, wolności definitywny kres, czy też może, a nawet musi oznaczać dla niej – nadoczekiwanie! – jedyną szansę jej ocalenia i potwierdzenia, a nawet samospełnienia, czyli „wyzwolenia”?